"No nareszcie... Ile razy można zdawać?"
~ moja pierwsza myśl po otrzymaniu karteczki z wynikiem pozytywnym
A może jednak to było "o kurczę, nie wierzę!"?
Byłam tak szczęśliwa że już nie pamiętam :)
Ale do rzeczy:
prawko zdane za 3 razem
bo jak to mówią: "do trzech razy sztuka"
Zdawałam w ośrodku w Nowym Targu
Teraz przez okres zimowy terminy były co 2 tygodnie, więc długo nie czekałam
Samochodem, którym jeździłam na nauce jazdy i pierwszym egzaminie to
Mitsubishi Colt
Później na mój drugi egzamin zmieniłam samochód na Suzuki Baleno, bo terminy były krótsze, tych samochodów jest więcej (rezygnują z Coltów )
Moje odczucia przed tym właściwym egzaminem?
(bo o tamtych to nie ma się co rozpisywać)
-byłam już taka zmęczona tym zdawaniem, w dodatku byłam chora, więc moje myślenie było wolniejsze :p
-siedząc poczekalni tylko prosiłam siebie w myślach, by komputer nie wylosował mi na egzaminatora, tego samego człowieka, co ostatnim razem -bo on oblał mnie całkiem nie słusznie, żadne tłumaczenia nie pomogły, bo 'on wie lepiej'
Wyczytano mnie 10 minut po godzinie którą miałam na kartce
Pierwsze zadanie było spoko
sprawdzić sygnał dźwiękowy i światła pozycyjne
Łuk poszedł jak na każdym egzaminie czyli idealnie, wzniesienie z resztą też
Więc zaczęła się zabawa na mieście:
*parkowanie prostopadłe między samochodami
*zawracanie 'na trzy'
*przejazd przez tory
*jazda drogami jednokierunkowymi
*przejazd przez skrzyżowania
A w dodatku były korki, bo dzień wcześniej były skoki w Zakopanem
Jeździłam tylko 35 minut, gdyż egzaminator stwierdził, że nie będzie mnie trzymał w niepewności
Na arkuszu skrobnął "pozytywny" i życzył mi bezszkodowej jazdy
Tyle stresu, tyle kasy...
Ale udało mi się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz